Bezpieczny kierowca i jedyny żywiciel Rodziny. Ryzyko i tragedia - jak się przed tym zabezpieczyć?
Oczywiście. Kierując samochodem, motocyklem, ciężarówką czy rowerem przynajmniej w teorii powinniśmy dostosować prędkość, styl jazdy czy manewry do panujących warunków. W teorii, bo praktyka, jak wiemy, rządzi się innymi prawami. To, co zapisane, niekoniecznie będzie zrozumiane. Jeżeli zaś zrozumiane, to nie zawsze używane czy wykorzystywane tak, jak podaje instrukcja obsługi.
150 000 (sto pięćdziesiąt tysięcy) - tyle kilometrów przejechałem na przełomie 2023 i 2024 roku po Tajlandii. Motorami, skuterami, samochodami. Północ kraju wraz z górskimi serpentynami i dżunglą przebyłem w kilka dni. Rok. 365 dni. Soboty, niedziele, święta. Bez wypadku. Bez kolizji. Bez uszczerbku na zdrowiu. Bez śmierci. Swojej śmierci, bo niestety ofiar nie brakowało. Nie brakowało ich zwłaszcza podczas Tajskiego Nowego Roku czy Loy Krathong, kiedy to ogromna ilość osób popłynęła w alkoholu tak, jak łódki robione z bananowca płynęły po rzekach i jeziorach niosąc światło nadziei na lepszy czas. Niestety dla wielu nie nadejdzie.
150 000 kilometrów - dla zawodowych kierowców ciężarówek czy taksówkarzy, będzie to niewiele. Dla przeciętnego użytkownika pojazdu dojeżdżającego na co dzień do i z pracy, odległość taka może już stanowić wyzwanie. Jedno jest pewne: nawet najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku, a każdy może zakończyć się tu i teraz. Po prostu śmiercią.
Nieopodal wsi, w której mieszkam, znajduje się droga krajowa, przez którą nocami i o poranku mkną ogromne ciężarówki, transportując między innymi towar z Chin, który odbierany jest na granicy z Laosem i Birmą. Niekoniecznie jednak musi być to transport międzynarodowy, bowiem jadąc na południe do Krabi, a zatrzymując się między innymi w Bangkoku, poznałem kilku taksówkarzy po sześćdziesiątce, którzy większość młodości i zawodowego życia, spędzili w kabinach dokładnie takich ciężarówek, tyle, że w transporcie krajowym, przewożąc między innymi olej palmowy czy kokosowy po całej Tajlandii. Co ich wszystkich ze sobą łączy? Co łączy ich ze mną? Co w końcu łączy ich z Tobą? Używanie narzędzi, jakimi są nasze pojazdy.
Narzędzi, z których korzystamy na co dzień lub w weekendy albo podczas podróży wakacyjnych. Praca, odwożenie dzieci do szkoły, odwiedziny rodziny, przejazdy służbowe, dojazd do lekarza, Kościoła, supermarketu, czy gdziekolwiek, ale nie donikąd.
Łączy nas również ryzyko potencjalnego wypadku i śmierci. Odejścia niekoniecznie z naszej winy. Zdarzenia takie same w sobie, chociaż tragiczne, nie są jeszcze na tyle przygnębiające, kiedy mamy na przykład sprawnych i zdrowych jeszcze rodziców otrzymujących emeryturę albo pracującego i zarabiającego współmałżonka, który będzie w stanie poradzić sobie w pojedynkę, a co więcej wesprzeć potomstwo. Ile jest jednak rodzin, dla których Ty, ja, czy wiele osób, jesteśmy jedynymi żywicielami rodziny?
Dróg jest wiele. Drogi bywają kręte. Wszystkie prowadzą do jakiegoś celu. Kiedy jednak nagle i niespodziewanie skończy się nasza podróż - Twoja i moja - warto, by Ci, którzy mają jeszcze do przebycia długą życiową trasę, nie byli skazani na ruinę. Ruinę emocjonalną. psychiczną, duchową, ale również finansową i ekonomiczną. Nad pojazdem nie zawsze możemy zapanować. Samochodu nie sposób czasami zatrzymać. Swoich Bliskich możesz jednak zabezpieczyć.
Możesz, jeżeli będziesz wiedział w jaki sposób. Bezpieczny kierowca i jedyny żywiciel Rodziny to odpowiedzialność. Odpowiedzialność to brak zbędnego ryzyka i tragedii. Masz sposób.