Cztery śluby i jeden pogrzeb – opowieść o rodzicielskich zmartwieniach i odpowiedzialności.
Byłem na wielu ślubach – tych pełnych radości, nadziei, planów i łez szczęścia. W Tajlandii widziałem miłość wyrażaną z pokorą, w szacunku wobec rodziny, tradycji i życia. Ale jedno z tych wydarzeń, które odmieniło moje postrzeganie rzeczywistości, nie miało nic wspólnego z białą suknią czy ślubnym wieńcem. Mówię o pogrzebie dalekiego kuzyna. Zginął nagle w wypadku na motorze, zostawiając dwójkę małych dzieci. Ta śmierć rozdarła jego rodzinę, ale przede wszystkim pozostał po niej ogromny cień pytania, które do dziś kołacze się w sercach wielu rodziców: co się stanie z moimi dziećmi, jeśli mnie zabraknie?
W Tajlandii, w świątyni w Phetchabun, stoi niezwykła figura Buddy o pięciu głowach – każda z nich symbolizuje jeden z etapów życia i reinkarnacji. Źródła podają różne informacje, ale w kilku przeczytałem, że w buddyjskim rozumieniu każda reinkarnacja trwa 5000 lat – to długi, duchowy proces dojrzewania duszy. Patrząc na tę rzeźbę, uświadomiłem sobie, że my – jako rodzice – również przechodzimy przez pięć etapów… ale nie duchowego odrodzenia, tylko odpowiedzialności. Zwłaszcza, gdy chodzi o bezpieczeństwo naszych rodzin i decyzje, które mogą zaważyć na losie tych, których najbardziej kochamy.
Etap pierwszy – ignorancja.
To czas, gdy żyjemy beztrosko, myśląc, że jesteśmy niezniszczalni, że wszystko będzie dobrze, że „jakoś to będzie”. Nie rozważamy scenariuszy, w których mogłoby nas zabraknąć. Żyjemy dniem dzisiejszym, nie wybiegając myślami dalej niż do weekendu.
Etap drugi – informacje.
Docierają do nas historie – takie jak ta o moim kuzynie. Słyszymy o śmierci młodych ludzi, o samotnych matkach, o dzieciach, które nagle zostają bez opieki. Ale nadal nie wierzymy, że nas to może dotyczyć.
Etap trzeci – świadomość.
To moment, w którym zaczynamy się budzić. Kiedy patrząc na nasze dzieci podczas snu, zaczynamy czuć niepokój. Kiedy pierwsze rozmowy o testamencie, polisie ubezpieczeniowej czy opiekunie prawnym przestają być dziwne, a zaczynają być potrzebne.
Etap czwarty – decyzja.
To kluczowy punkt. Podpisujemy dokumenty. Wybieramy polisę. Rozmawiamy z bliskimi. To moment, w którym zamiast tylko się martwić – działamy.
Etap piąty – odpowiedzialność.
Żyjemy świadomie. Mamy plan. Nasze dzieci są zabezpieczone, niezależnie od tego, co przyniesie los. I choć nadal jesteśmy śmiertelni, to nie jesteśmy już bezbronni wobec nieprzewidywalności życia.
Patrząc na pięć głów Buddy, widzę teraz pięć etapów naszej odpowiedzialności jako rodziców. I choć nie jesteśmy w stanie zapobiec każdej tragedii, możemy sprawić, by jej skutki nie były druzgocące dla tych, których kochamy. Nie chodzi o straszenie. Chodzi o świadomość. O miłość wyrażoną przez działanie.
Bo życie – podobnie jak ślub czy pogrzeb – jest nieprzewidywalne. Ale odpowiedzialność to nasz wybór.